Dzisiaj dotrzemy do Częstochowy. Pobudka o 5.30, pakowanie, herbata, kawa i o 7.30 jesteśmy już gotowi do wyjazdu. Tym razem pogoda chyba nam dopisze, jesteśmy pełni nadziei, że nam się uda – przecież tyle już za nami! Trasa jest dość łatwa do pokonania. Przeważają równiny, a i równie często mamy „z górki”.
Za Bełchatowem mamy jedyną wymianę opony, która została przebita przez małe, ostre kamyczki, którymi łatana jest miejscowa szosa.
Na trasie jesteśmy mile witani przez ludzi, każdy przejeżdżający tir daje nam sygnał powitalny (troszkę na naszą prośbą, gdyż wcześniej pozdrawiamy je sami J). Kilometry mijają i mijają… Kiedy zatrzymujemy się podchodzą do nas obcy ludzie i pytają skąd jesteśmy, dokąd zmierzamy. Podziwiają nas… to dodaje nam sił.
Mijajmy też grupy rowerzystów, którzy wracają już z Częstochowy. Widać, że też są wspaniale przygotowani: jednakowe koszulki, kaski, zabezpieczenie itp. Trudno to opisać, ale czujemy, że wszyscy tworzymy jakąś rowerową rodzinę, bez względu na wiek i wykonywany zawód. Wszyscy też jesteśmy pątnikami i mamy jeden Cel, który nam przyświeca. Przez ok. 30 km śpiewamy pielgrzymkowe pieśni (podczas jazdy na rowerze).
Kiedy wjeżdżamy już Częstochowy to wypatrujemy znaku miejscowości, ale zniknął! Tak zawsze robiliśmy pamiątkowe zdjęcia i gratulowaliśmy sobie. A tu niespodzianka… Do Jasnej Góry mamy jeszcze ok. 6 km. Docieramy do Domu Pielgrzyma im. Jana Pawła II ok. 17.00, tak też na stołówce spożywamy obiad, a po obiedzie idziemy sobie na zasłużone lody.
Udajemy się na nasze miejsce noclegowe do Domu Rekolekcyjnego Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo. Wieczorem o 21.00 następuje kulminacja naszego wyjazdu – uczestniczymy w Apelu Jasnogórskim.