Przedszkole, Szkoła Podstawowa, Gimnazjum w SZOPIE
This movie requires Flash Player 9
Szopa na mapie

Wakacyjna wycieczka w góry

20-27.06.2013 r. Wakacyjna wycieczka. Kraków – Ojcowski Park Narodowy – Wieliczka – Tatry – Częstochowa.

Uczestnikami wycieczki byli uczniowie w różnym przedziale wiekowym, począwszy od I klasy SP, a kończąc na II gimnazjum. Wycieczka wyruszyła w drogę 20 czerwca około godz. 22.00 spod szkoły w Szopie.

Dzień pierwszy, 21.06.2013 r.

Pierwszym etapem podróży był Kraków (Kraków to miasto stare i dostojne, ale jednocześnie tętniące życiem. Przeszłość miesza się tu z teraźniejszością, historia z nowoczesnością), gdzie w piękny, upalny, czerwcowy dzień czekała na nas pani przewodnik, która to oprowadzała nas po tym pięknym mieście i opowiadała historie związane z miejscami przez nas zwiedzanymi. Obowiązkowo odwiedziliśmy Smoka Wawelskiego. W Kościele Mariackim schroniliśmy się przed upałem i obejrzeliśmy  monumentalny, gotycki ołtarz stworzony przez Wita Stwosza. Zwiedziliśmy katedrę, groby królów, biskupów, wieszczów oraz pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich.
Nie omieszkaliśmy udać się do ogromnego Dzwonu Zygmunta , który bije tylko przy okazji najdonioślejszych dla kraju i miasta wydarzeń (każdy chciał dotknąć serce dzwonu). Krakowskie Błonia są chyba najdziwniejszym parkiem łąkowym Krakowa. Błonia to łąka o powierzchni około 48 ha, położona w centrum miasta Krakowa. Ta łąka, większości Polaków kojarzy się jako miejsce spotkań papieża Jana Pawła II z wiernymi.

Po odpoczynku w Schronisku Młodzieżowym „OLEANDRY” wyruszyliśmy na wieczorny spacer pod Kopiec Kościuszki. Niestety na Kopiec nie było nam dane wejść, gdyż było już po godzinach zwiedzania.

Dzień drugi,  22.06.2013 r.

Następnego dnia rano pojechaliśmy autokarem do Ojcowskiego Parku Narodowego, gdzie również czekał na nas pan przewodnik. Ojcowski Park Narodowy jest najmniejszym parkiem narodowym w Polsce. Leży na terenie Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. To tam mogliśmy obejrzeć Bramę Krakowską, Maczugę Herkulesa, zwiedziliśmy zamek w Pieskowej Skale, zajrzeliśmy do groty Łokietka jednej z najbardziej znanych polskich jaskiń. Według legendy ukrywał się w niej przyszły król Polski Władysław Łokietek przed pościgiem króla czeskiego Wacława II. Łokietek miał przebywać w niej około sześciu tygodni, a życie uratował mu pająk, który zasłonił otwór pajęczyną, czym zmylił pościg. Obecnie jaskinia posiada oświetlenie elektryczne. Temperatura wewnątrz jaskini utrzymuje się na jednym poziomie przez cały rok i wynosi ok. 7-8oC. Następnym naszym punktem była Kopalnia Soli w Wieliczce. Wykute w soli piękne komory, niesamowite podziemne jeziora, majestatyczne solne rzeźby. Początek trasy zaczął się w Szybie Daniłowicza. Pani przewodnik podczas wędrówki, opowiadała o historii i tajemnicach kopalni. O rządzących nią siłach przyrody i ciężkiej pracy wielu pokoleń górników. Poznaliśmy legendę księżnej Kingi, która przyniosła bogactwo soli na polską ziemię. W połowie szlaku ujrzeliśmy cudowną kaplicę i zdobiące ją jedyne w swoim rodzaju, solne dzieła sztuki. Całą trasę pokonaliśmy schodząc 135 metrów pod ziemię. Na powierzchnię wyjechaliśmy już górniczą windą – jak mówi się w kopalni – na świat. Wchodząc do kopalni, pogoda się psuła, była nawet burza, ale pod ziemią nikt z nas tego nie odczuł i nie był świadomy, co dzieje się na powierzchni. Po dotarciu na powierzchnię przywitało nas słońce, nie było ani śladu po burzy. Ciekawostką jest to, iż pod ziemią na dużej głębokości można korzystać z Internetu. Pokonując trasę kopalni, każdy uczestnik korzystał z systemu nagłaśniającego „Tour guide”, a mianowicie jednorazowej słuchawki wydawanej do każdego urządzenia odbiorczego, dzięki czemu każdy dokładnie wszystko słyszał. W kopalni znajduje się jedyny w Europie podziemny kościół, w którym zobaczyliśmy podziemny pomnik Jana Pawła II. Znajdujący się w kaplicy Św. Kingi. Kopalnia liczy 9 poziomów i sięga na głębokość 327 metrów. My zwiedziliśmy 3 poziomy. Naszym ostatnim punktem w tym dniu był przejazd do naszego noclegu „GRZYBEK” w Stasikówce, gdzie przywitała nas sympatyczna i zawsze uśmiechnięta pani domu – Zofia Majerczyk, gotująca przepyszne posiłki.

Dzień trzeci, 23.06.2013 r.

Dolina Strążyska należy do najciekawszych i najliczniej odwiedzanych, tatrzańskich dolin reglowych. Wędrując tą doliną dotarliśmy na Sarnią Skałę. Z tej to skały szczególnie imponująco przedstawia się północna, urwista ściana Giewontu. Niestety w ten mglisty dzień nie mogliśmy tego zobaczyć. Sarnia Skała zbudowana jest z wapieni dolomitowych.   Pod jej skalistymi ścianami znajduje się niewielka, zarastająca kosodrzewiną polana. Wędrując dalej dotarliśmy do wodospadu Siklawica. Droga prowadziła kamiennym chodnikiem wzdłuż bystrego potoku, kilka minut zajęło nam dotarcie do wodospadu.

Dzień czwarty, 24.06.2013 r.

Zaczęliśmy w Dolinie Strążyskiej, pogoda zapowiadała się ładna. Do pokonania mieliśmy ok. 6 km. Wędrując kamienistymi drogami, nie mogliśmy zobaczyć Giewontu z dala, gdyż w wyższych partiach gór była mgła. Im wyżej byliśmy, tym bardziej szaro i mgliście. Dotarliśmy do schroniska, gdzie odpoczęliśmy i podzieliliśmy się na dwie grupy.  Jedna grupa poszła szlakiem w dół, a druga wyruszyła w dalszą wędrówkę na Giewont.  Ten odcinek trasy nie był dla wszystkich łatwy, ale każdy chciał dojść do upragnionego celu. Naszą wędrówkę utrudniał padający deszcz. Tuż pod samym Giewontem, trasa stała się bardzo niebezpieczna. Ścieżkę pokonywaliśmy przy pomocy łańcuchów. Kilka osób zrezygnowało i czekało na resztę grupy, która to dotarłszy na szczyt pod krzyż, zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie. Grupa trochę zawiedziona, gdyż chciała zobaczyć przepiękne widoki rozciągające się ze szczytu, a niestety była duża mgła i bardzo ograniczona widoczność. Mimo to, wszyscy byli szczęśliwi, iż zdobyli ten szczyt, nawet mimo ograniczonej widoczności i deszczu. Droga powrotna była równie niebezpieczna – stroma z mokrymi i śliskimi kamieniami. Nie jedna osoba przekonała się na własnej skórze ślizgając się i „łapiąc zające”. Odpoczynek zrobiliśmy sobie na polanie, po czym udaliśmy się w stronę autokaru, gdzie czekała na nas druga, młodsza grupa.

Dzień piąty, 25.06.2013 r.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, cicho wszędzie, co to będzie co to będzie…   Tego dnia pogoda była słoneczna.  Naszym celem była Dolina Kościeliska, na której terenie zwiedziliśmy trzy jaskinie, a mianowicie:  Jaskinię Mroźną, Smoczą Jamę i Jaskinię Mylną.                                                                                  Wewnątrz Jaskini Mroźnej jest dosyć niska temperatura, osiągająca zaledwie 6 stopni C.

W środku jaskini znajdują się pojedyncze korytarze. Jest oświetlona. W ciągu roku w Jaskini Mylnej występuje niska temperatura – w lecie +5 stopni C, natomiast zimą osiąga ujemną temperaturę. Łączna ilość korytarzy waha się w granicach 1080 metrów, z czego tylko 300 metrów udostępnione jest dla turystów. Jaskinia nie posiada oświetlenia, warto więc zabrać latarkę. Smocza Jama znajduje się w dolnej części Wąwozu Kraków w Dolinie Kościeliskiej. Długość jamy to 37 m. Dzięki wmontowanym drabinkom i łańcuchom, jest stosunkowo łatwa do przejścia. Aby móc zwiedzać jaskinie potrzebujemy latarkę i dobrą kondycję, bowiem Smocza Jama jest ciemna i kręta. Zimą jaskinia bywa oblodzona, co utrudnia zwiedzanie.

Dzień szósty, 26.06.2013 r.

Pogoda niestety jest deszczowa. Droga do Morskiego Oka jest asfaltowa (droga prowadzi wzdłuż Doliny Białki, najpierw wzdłuż potoku, a następnie zdecydowanie powyżej jego łożyska. Białka, do której wpadają wody Rybiego Potoku i Roztoki jest potokiem, przez który przebiega granica między Polską a Słowacją.). Po jakimś czasie zaczyna wić się ostrymi serpentynami, a szlak odbija w prawo, przecinając asfalt w kilku miejscach i prowadząc krótszym, ale co za tym idzie, bardziej stromym podejściem. Oczywiście wybieramy skrót.

Nazwa „Morskie Oko” wiąże się z wierzeniami górali, którzy sądzili, iż istnieje podziemne połączenie tego jeziora z morzem. Morskie Oko nie należy do płytkich (w najgłębszym miejscu ma 50 metrów głębokości). Jest to jezioro, w którym żyją pstrągi.

W schronisku im. Stanisława Staszica odpoczęliśmy i podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna, po nabraniu sił, ruszyła w dalszą wędrówkę nad Czarny Staw. Wracając znad Czarnego stawu grupa zobaczyła kozicę i ślad po upadku „niedźwiedzia” ;-) . W czasie, jak grupa schodziła nad Morskie Oko, pierwsza grupa wyruszyła w drogę powrotną. Obie grupy spotkały się w autokarze. Grupa znad Czarnego Stawu z entuzjazmem opowiadała o spotkaniu kozicy i śladzie pozostawionym przez tajemniczego niedźwiedzia . Wyruszyliśmy w długą drogę, aby dotrzeć do Częstochowy na wieczorny apel. Wszyscy uczestnicy nabierali sił na nasz ostatni dzień wycieczki. W Częstochowie zakwaterowaliśmy się w Domu Pielgrzyma, odświeżyliśmy się i ruszyliśmy na Jasną Górę, gdzie uczestniczyliśmy w apelu. Po apelu część grupy ruszyła posilić się do McDonaldsʾa,  a reszta uczestników udała się na odpoczynek.

Dzień siódmy, 27.06.2013 r.

Pobudka ok. godziny 5.15, poranna toaleta i wymarsz na odsłonięcie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Po odsłonięciu udaliśmy się na zakupy do sklepu i do Domu Pielgrzyma, gdzie uczniowie wraz z opiekunami przygotowywali śniadanie. Po posileniu się, spakowani, wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Naszą podróż umilał nam przesympatyczny pan kierowca Mirek, włączając „Epokę Lodowcową” i piosenki disco polo. A uczniowie mali, czy duzi, chętnie śpiewali znane im piosenki. Droga powrotna minęła nam bardzo szybko i ok. godziny 19.00 zawitaliśmy do Szopy i każdy z nas udał się w drogę do domu. Niestety uczestnicy nie mogli spać do południa, gdyż drugiego dnia rano odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego.

Każdego dnia pobytu w górach, czekał na nas przepyszny posiłek-śniadanie i obiadokolacja w Domu Wypoczynkowym „Grzybek” w Stasikówce. Pani Majerczyk zaprosiła nawet góralską orkiestrę, która przygrywała nam w deszczowy wieczór przy ognisku w altance. Bardzo miło było posłuchać muzyki góralskiej, jak i usłyszeć z ust górali kaszubskie piosenki. Spotkanie trwało do późnych godzin wieczornych. Cały czas naszego pobytu i wędrówce po górach, towarzyszyła przesympatyczna pani przewodnik Joanna Stępińska. Od kilku lat ta pani jest już naszym przewodnikiem. Wycieczka, to  niezapomniane przeżycia.  Niech żałują Ci co nie pojechali, naprawdę WARTO BYŁO!

 Opracowała Emilia Plichta