Przedszkole, Szkoła Podstawowa, Gimnazjum w SZOPIE
This movie requires Flash Player 9
Szopa na mapie

Kici, kici… BOOM! Otrzęsiny beana 2013/2014

Historia beani (otrzęsin) sięga w Polsce już XIV wieku, kiedy to zaczęły powstawać pierwsze uczelnie. Wówczas otrzęsiny miały nieco inny charakter. Na przykład, młodzieńcy wstępujący w mury uczelni nim stali się pełnoprawnymi żakami, narażeni byli na nieprzyjemności ze strony starszych kolegów. Dopiero od tej pory mogli nawiązywać  i utrzymywać z nimi  kontakty, które były pomocne w przyszłości.

W czasach współczesnych w swym zamierzeniu otrzęsiny mają na celu integrację nowej osoby z grupą. Wtedy otrząsana postać zwykle staje się pełnoprawnym członkiem danej społeczności, bądź służą one ustaleniu lub zaznaczeniu relacji między nowymi a starymi członkami grupy. Otrzęsiny to także nazwa imprez integrujących, odbywających się z okazji początku roku akademickiego.

Tradycja ta w wielu miastach, szczególnie tam, gdzie istnieją uczelnie wyższe, jest nadal praktykowana. Podobne zabawy i konkurencje przeprowadza się w szkołach zawodowych i licealnych, spotyka się ten zwyczaj także w gimnazjach. Podobnie jest w naszym gimnazjum w Szopie, gdzie od początku istnienia tego oddziału szkolnego, czyli już po raz trzeci –  przeprowadziliśmy tę uroczystość.

Tyma razem obrzędowi poddana została grupa 26 uczniów. Na początku wszystkich zgromadzonych przywitała uczennica starszej braci uczniowskiej – Zuzia Teclaf. Następnie krótko historię otrzęsin przypomniała zebranym słuchaczom Basia Choszcz. Kolejną częścią spotkania był pierwszy konkurs artystyczny, który stanowił rozgrzewkę przed kolejnymi zawodami. Polegał on na stworzeniu przez żeńską i męską część klasy – cukierka, za pomocą przygotowanych wcześniej materiałów – krepa, taśma, klej itp. Obie grupy spisały się oryginalnie i apetycznie. Szkoda, że były to tylko cukierki na ekspozycję (Kubanek
i Kotek – nazwy cukierków), bo chciało się ich skosztować. :)

Następnym etapem była próba ciemności. Wybrani uczestnicy (przez losowanie) musieli z zasłoniętymi oczami namalować producenta mleka, które jest przecież największym kocim przysmakiem. – To chyba wiedzą wszyscy, bo do tej pory żaden kot nie zaprzeczył tej teorii.  Oczywiście ów producentem była krowa, którą uczniowie szkicowali, wspierając się wskazówkami specyficznego opisu tego łaciatego zwierzęcia, który przytoczył  Maciej Teclaf w wersji gwary góralskiej.

Po malowaniu przyszedł czas na żelową przystawkę, a dokładnie konkurencję związaną z jedzeniem kisielu na czas. Sześciu zawodników podzielonych na trzy grupy miało jak najszybciej zjeść kubek kisielu.
– Proszę się nie obawiać, chodziło o zawartość kubka J. Jedna osoba karmi, druga je, z tym, że…. obie mają zasłonięte oczy. Śmiechu było co niemiara, ale kisiel został zjedzony. Brawa dla Macieja i Andrzeja. Niektórzy na pamiątkę zabrali część kisielu do domu na swej garderobie :) .

Był także turniej sponsorowany przez wychowawczynię kociaków z pierwszej klasy, który wygrali Aneta Sikora i Przemek Ksionsek. Zawodnicy musieli przedmuchać ustami 10 zł (oryginalne) umieszczone na blacie ławki na stronę przeciwnika. Konkurenci znowu mieli zasłonięte oczy, a dodatkową przeszkodą,
o której nie wiedzieli była mąka, która przysłaniała banknoty.

Tradycyjnie nie mogło obyć się bez sztandarowych zawodów między naszymi uczniami, takimi jak jedzenie ptysia na czas (Kornelia), czy picie mleka (Aleksandra) – obie konkurencje wymagają nie tylko sporego apetytu, ale i zwinności, gdyż obie walki stoczyły się bez pomocy dłoni. Jak na prawdziwe koty przystało, także i tu nie było większych problemów. Odbył się również wyścig między trzema osobami, który polegał na zmierzeniu wyznaczonej części holu przy pomocy… zapałek. Odległość, jak było trzeb pokonać, to fragment od drzwi wejściowych (drugich) do męskiej toalety. Najbliżej wyniku był Jakub Teclaf, który wymierzył 201 zapałek, ale najszybciej  etap przemierzyła Eliza Brzeska, która narachowała 189 zapałek. Prawdziwy wynik to 200 zapałek.

Dużym zaskoczeniem było na pewno zjedzenie łyżeczki cynamonu. W szrankach stanęło dwóch kociaków
i jedna kotka. Okazało się, ze to jednak dziewczyny są lepsze w zjadaniu wyszukanych potraw, nawet jednoskładnikowych. Kamila to prawdziwa kobieta-kot. :)

Była także konkurencja dla tych, którzy lubią potańczyć i trzy osoby wzięły udział w tańcu z miotłami. Zwycięska para – Przemek i Martyna K. na koniec zaprezentowali wspólny taniec, gdyż pierwszymi ich  partnerami byli specjalnie wynajęci na ten wieczór tancerze z kantorka za kuchnią szkolną – panie
i panowie miotły
:) .

Jak na prawdziwego kota przystało, musi on nie tylko świetnie łapać myszy w czasie żniw, lub pośród siana na łące lub w stodole, ale także łowić ryby, gdyż to jego następny rarytas. Tym razem kociaki łowiły w misce wody cukierki. Udało się bez wędek, samymi pyszczkami.:)

Ostanie konkursy poświęcone były na ostrzenie pazurków, czyli na jak najszybsze zbicie balonów (bez możliwości patrzenia), a także wypicie w jak najszybszym czasie napoju litrowego – technika dowolna. Wygrali kolejno Wiktoria i Arek.

Po rywalizacjach typowo zręcznościowych i sportowych pojawiły się pytania wymagające sprytu
i spostrzegawczości, a mianowicie pytania dotyczyły znajomości z życia szkoły. Najwięcej trafnych odpowiedzi udzielili Angelika i Sebastian.

Na zakończenie wszelkich zawodów dziewczyny rozpoczynające uroczystość także ją oficjalnie zakończyły. Basia dodatkowo poprowadziła przysięgę kociaków, które obiecały się uczyć, dbać o higienę i nie chodzić zbyt dużo swoimi ścieżkami, gdyż wielki kot czuwa nad wszystkim (szkolny monitoring).

Całą uroczystość uprzyjemnił wszystkich gościom zaprzyjaźniony zespół muzyczny, który mobilizuje dla nas Dawid Łaszewski ze swoimi kolegami.

Po otrzęsinach gimnazjalistów kilka słów zabrał pan Dyrektor – Przemysław Łagosz. Miał nie tylko słowa otuchy, wsparcia i życzeń złożonych w stronę  uczniów i ich rodziców, ale także okrągły prezent. Była nim piłka do gry w piłkę siatkową lub piłkę do gry w piłkę nożną. Czasami świeżo upieczony uczeń gimnazjum musiał spełnić dodatkowe zadanie dla wszystkich zgromadzonych, a mianowicie powiedzieć coś po kociemu. Nasze kociaki często miauczały, ale były i takie, które śpiewały piosenki z kociej listy przebojów, tańczyły, a nawet szczekały. Widać, że także w kociej naturze zdarzają się wyjątki i  wybryki. Okrągłe prezenty zostały ufundowane przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Sołectwa Bącka Huta, podobnie jak i ciepłe i zimne napoje; owoce, które pojawiły się na stołach, a także oprawa muzyczna. Pozostałe potrawy przygotowali Rodzice.

Szczególne podziękowania należą się Rodzicom, którzy w dość krótkim czasie podjęli wyzwanie zorganizowania otrzęsin i trzeba przyznać, że świetnie Im to wyszło. Także uczniowie tego dnia przyłożyli się do pracy i pomagali jak umieli. Zresztą taka uczniowska natura, że czasem lepiej popracować, aniżeli siedzieć w szkolnej ławce i pochłaniać wiedzę. :) Dobrze, że nasze dzieciaki mają chociaż do czegoś zapał
i jeżeli czasem stronią od nauki, to przynajmniej pomagają w pracach fizycznych. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Swój wielki wkład mieli także uczniowie klasy II i III gimnazjum, którzy przeprowadzali konkursy: Łukasz Kobierzyński, Maciej Teclaf, Krzysztof Teclaf, Natalia Bobkowska, Marlena Miotk, Marta Piekarska, Paulina Walkusz, Justyna Ziegert, Patrycja Bulczak, Monika Teclaf, Zuzia Teclaf, Patrycja Nojmiler, Patrycja Komkowska, Klaudia Czerwionka, Karolina Szweda, Alicja Peta, Basia Choszcz, Sylwia Syldatk. Przygotowali również sporą część materiałów potrzebnych do zawodów, sprzątali po konkurencjach i świetnie bawili się ze swoimi starymi i nowymi kolegami oraz koleżankami, a także rodzicami i nauczycielami. Tego wieczora w zabawie każdy był sobie równy.

 Opracowała Sabina Lejk