Do stolicy dotarliśmy 26 grudnia, tuż ok. godz. 23.05. Nasza wyprawa trwała w sumie 7 godzin, gdyż wyjechaliśmy z Szopy o 16.07 i mieliśmy tylko dwie przerwy – żeby się posilić ( m.in. Załuski k. Ostródy, McDonald’s), i stacja CPN (ale nie pamiętam już gdzie dokładnie), po czym szybko ruszyliśmy dalej. Trasa była w miarę spokojna i bezpieczna, mały ruch, a także dobre warunki atmosferyczne. Miejscami w ogóle nie było śniegu nie tylko na szosie, ale i na obrzeżach dróg… W Warszawie natomiast to samo, co u nas na Kaszubach, gdy odjeżdżaliśmy – symboliczny śnieg.
Pierwszy dzień rozpoczęliśmy pobudką o 8.00, choć niektórzy baraszkowali już od 6.00, no ale dali się nabrać odrobinę na mój komunikat . Cieszę się, że się dostosowali do niego i nie było trzeba nikogo budzić. Do ósmej nawet nocne marki były na nogach. Dzień rozpoczęliśmy od spaceru i śniadaniem w McDonald’s, gdyż na poranek każdy z nas miał mieć swoje kanapki. Niektórzy zrobili sobie zakupy w ich ulubionym dyskoncie
, jakim jest Biedronka, a jeszcze inni właśnie skorzystali z fast foodu. Następnie udaliśmy się w dalszą drogę – przed siebie. Dokładnie mówiąc zmierzaliśmy w stronę Centrum Nauki Kopernik, do którego dobrnęliśmy przed 12.00 (po drodze weszliśmy do kościoła Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu). W Centrum przez prawie dwie godziny każdy mógł poświęcić na indywidualne zwiedzanie i korzystanie z wystawy – w dosłownym tego słowa znaczeniu, na której znajdowały się przeróżne narzędzia i urządzenia. Dzięki nim można było sterować śmigłowcem, zbadać napięcie swego organizmu czy też sprawdzić swą sprawność fizyczną, ilość wody we własnym organizmie, rozpoznawać zapachy kwiatów, zrobić gigantyczną bańkę mydlaną, porównać gęstość różnych płynów (olej, woda, miód itd.), poobserwować olbrzymie wahadło Foucaulta, popatrzeć na mówiącego robota oraz na… wiele wiele innych i przeróżnych eksperymentów. Drugim punktem pobytu w Centrum Nauki był seans w Planetarium Niebo Kopernika, gdzie w wersji 3D obejrzeliśmy projekcję „Na skrzydłach marzeń”. – Mówiła ona o dziejach ludzkości, która od wieków dąży do poznania historii życia na innych planetach, takich jak np. Mars, ale i zrealizowała swoje wielkie marzenie, jakim było latanie. Poznaliśmy w skrócie, choć bardzo rzeczowym – jak wyglądała droga od pierwszych maszyn latających do obecnych statków, które przemierzają tysiące km w przestworzach nieba. Lektorem w filmie była nasza znana polska i kaszubska aktorka – Danuta Stenka.
Po opuszczeniu Centrum udaliśmy się na posiłek w postaci ciepłego obiadu, jakim był kebab w zestawie, czyli mięso drobiowe, frytki i bukiet sałatek, a do tego butelka pepsi. Wszystko na jednej z głównych ulic Warszawy i to za rozsądną, przystępną cenę, która bardzo nas ucieszyła. Syty obiad należało „spalić”, więc spacerkiem ponownie udaliśmy się w drogę, tym razem w stronę Złotych Tarasów, gdzie o godz. 18.40 siedzieliśmy już w sali kinowej. Mieliśmy przyjemność obejrzeć kolejną, trzecią już część filmu z serii – Noc w muzeum: Tajemnica grobowca. Po seansie udaliśmy się do schroniska Syrenka, które znajduje się na ulicy Karolkowej. I tak minęła nam sobota…
S.L.