Wtorek, godzina 7.30, nasze ostatnie śniadanie w Schronisku Młodzieżowym SYRENKA w Warszawie… Za chwilę pakujemy bagaże do autokaru i spacerkiem wyruszamy w stronę Złotych Tarasów. Po prawie kilkudziesięciu minutach jesteśmy na miejscu i najpierw prawie godzinę spędzamy na zakupach. O 10.40 wchodzimy do kina (tamże) i zasiadamy wygodnie w fotelach. Przed nami prawie trzygodzinny seans filmowy – Hobbit: Bitwa Pięciu Armii (wersja 3D). Niektórym widzom adaptacja książki J.R.R. Tolkiena bardzo się podobała (efekty specjalne), a niektórym trochę mniej, np. dlatego, że nie mogli zapanować nad snem. Cóż, bardzo krótkie noce dały się we znaki . Zaraz po „efekciarskim” filmie udajemy się na przystanek, skąd szybko zabiera nas kierowca, gdyż umówieni jesteśmy na następną atrakcję ostatniego dnia pobytu w Warszawie. A mianowicie tak długo wyczekiwane lodowisko. Tym razem nie na Hali Olivii w naszym Gdańsku, ale na samym Stadionie Narodowym, który jako jedyny w Polsce posiada kryte zadaszenie. Teraz, w okresie zimowym można tu mile spędzić czas na lodowisku, ślizgawce dla trochę mniejszych, a przy okazji zwiedzić wystawę LEGO, która obecnie gości w murach stadionu. Istnieje także możliwość zjedzenia czegoś w barze (a gościł w nim w gronie rodziny znany aktor – Piotr Zelt „13 posterunek” ). Po 60 minutach (15.00 – 16.00) na łyżwach, czas na coś ciepłego, a konkretnie obiad. To już także ostatni posiłek w warszawskim Kebab King na ul. Nowy Świat 19. – Po kilkukrotnym głosowaniu po raz kolejny wygrał zestaw: kebab, frytki, surówki i pepsi
. Potem mieliśmy zaraz pojechać do Niepokalanowa, gdzie zaplanowana była wcześniej wizyta w Muzeum Pożarnictwa i Muzeum Jana Pawła II. Na miejsce dotarliśmy, ale o wiele później, gdyż jeden z naszych wychowanków uległ niemiłemu wypadkowi, gdyż przez przypadek został uderzony ręką przez innego łyżwiarza
. – Na całe szczęście skończyło się niewielkim krwotokiem z nosa. Uczniowi udzielono pierwszej pomocy jeszcze na terenie stadionu przez wykwalifikowany personel, po czym później kierownik wycieczki udał się z wychowankiem do szpitala, na sprawdzenie sytuacji przez lekarza. Ten niemiły incydent wpłynął na harmonogram naszej wyprawy, gdyż nie sam wypadek był problemem, co raczej opieszałość służby medycznej w szpitalu… Najważniejsze, że nic tak naprawdę poważnego się nie stało i wszyscy dotarliśmy do Niepokalanowa. Dzięki uprzejmości tamtejszych gospodarzy (oo. franciszkanie) specjalnie dla nas otwarte zostały ww. muzea i mogliśmy je pozwiedzać mimo późnej pory, gdyż zazwyczaj otwarte są tylko do godzin południowych. W pierwszym pomieszczeniu zobaczyliśmy z bardzo bliska samochody, którymi poruszał się nasz święty – papież Jan Paweł II podczas pobytu w Ojczyźnie. Natomiast drugi obiekt zawierał eksponaty ściśle związane z pożarnictwem. Dodać należy, że straż pożarna w Niepokalanowie, to w ogóle pierwsza straż pożarna, która powstała w Polsce i założona została przez braci zakonnych. Następnie udaliśmy się do swoich pokojów. Jutro, a właściwie, to już dzisiaj, o godzinie 7.00 zjemy śniadanie, po czym wsiadamy do autobusu i jedziemy do domu. W rodzinnych stronach będziemy w godzinach popołudniowych: 14.00 – 15.00. Do zobaczenia niebawem, jeszcze w starym roku…
S.L.