Przedszkole, Szkoła Podstawowa, Gimnazjum w SZOPIE
This movie requires Flash Player 9
Szopa na mapie

Velkommen til Polen :) Goście z Danii w szkole w Szopie!

Dzisiaj, 10 czerwca, do naszej szkoły zawitała 26-osobowa grupa z Danii. Dokładnie 22 uczniów, 3 opiekunów oraz kierowca. Z polskiej strony była także opiekunka, pani Judyta Kroskowska z LGR Wieżyca (koordynatorzy projektu). Byli to uczniowie mieszani, dziewczyny i chłopaki, osoby zdrowe i mniej sprawne intelektualne. Przedział wiekowy oscylował między 15 a 20 rokiem życia. – Ta młodzież jest społecznością tzw. szkoły życia, w której uczy się podstawowych codziennych rzeczy, organizacyjnych, społecznych itd. Mówiąc ogólnie – samodzielności. Stąd też i różnice wiekowe, jaki i intelektualne, gdyż dzieciaki te pochodzą z różnych zakątków Danii (i nie tylko), także o różnym pochodzeniu i statusie materialnym. Pierwsze powitanie nastąpiło już pod sklepem w Szopie, gdzie zatrzymał się na umówiony znak [grupa uczniów z p. Sabiną machająca rękami ;) ] dwupiętrowy autokar z potomkami wikingów ;) . Progi naszej szkoły przekroczyli tuż po godzinie 10.00. Tam uczniowie z gimnazjum, jak i z sp wraz z panią Eweliną przywitali gości. Oczywiście pozostali nauczyciele także powitali się osobiście z Duńczykami. Pierwszym punktem spotkania była krótka prezentacja nt. naszej szkoły przygotowana przez naszego Dyrektora. – Pan Dyrektor [czyli nasz niepowtarzalny BOSS :) ] powitał zebranych po angielsku, a potem poprosił panią Ewelinę – specjalistkę od spraw anglojęzycznych na naszym terenie :) (która uczestniczyła w całym spotkaniu), aby przetłumaczyła biuletyn informacyjny przygotowany specjalnie na tę okazję. Każdy gość otrzymał taki skoroszycik na własność. Zawierał on m.in. plan spotkania, jak i kaszubskie nuty, które uczestnicy musieli później odśpiewać. Wbrew pozorom nawet nieźle to wyszło. Język kaszubski wydał się dla Duńczyków łatwiejszy w wymowie, niż nasz język ojczysty – polski. Być może dlatego, że duński w wymowie też nie jest zbytnio miękki, szeleszczący ;) , ale twardy, przypomina kumulację j. niemieckiego i angielskiego ;) . Po odśpiewaniu alfabetu (pod czujnym okiem i uchem pani Emilii Plichty), cała ekipa odbyła pochód po naszych klasach. Pochwaliliśmy się oczywiście wyposażeniem naszej placówki ;) . Następnie zaczęliśmy przygotowania do wyprawy rowerowej. W czasie, kiedy BOSS :) przysposabiał kandydatów do przejażdżki (rowery, kaski), opiekunowie wypili kawę i poczęstowali się tradycyjnym sernikiem i drożdżówką, które przygotowane zostały właśnie z myślą o naszych nietuzinkowych gościach [podziękowania dla pani Doroty Kroll i Beaty Szmidt :) ]. Nawet nie było trzeba pytać, czy ciasta smakowały, gdyż po minach było widać, że wypieki rozpływają się w ustach, a twarze promienieją wielkimi uśmiechami. Podczas objadania się „kuchami” była chwila na rozmowę o naszej szkole, jej burzliwej historii. Goście byli także pod wrażeniem kaszubszczyzny i dociekali, ile uczniów się uczy j. kaszubskiego, czy jest on obligatoryjny, czy nauka w naszej szkole jest płatna itd.  Niebawem wszyscy chętni goście wyruszyli w drogę, dokładnie do leśniczówki w Mirachowie. Ten minipeleton ;) liczył ponad 25 osób, wraz z BOSS’em, panią Olą Kwiek, panią Judytą oraz uczniami z naszej szkoły. Tuż za doświadczonymi i nowymi kolarzami wyruszył autokar, który zabrał naszych pomocników ze szkoły oraz osoby, które nie odważyły się pojechać na rowerze…

Na miejscu czekał już mały poczęstunek dla przybyszy, a mianowicie szaszłyki i kiełbaski prosto z grilla, przygotowane przez pana Lutka i sześcioro gimnazjalistów, którzy na miejscu byli już o 9.30. Po posileniu się, koledzy z Danii podzielili się na dwie grupy. Jedna z nich udała się rowerami nad jezioro Lubygość i Szczelinę Lechicką. Zaś druga pozostała na terenie leśniczówki. Dla nich zostały przygotowane zadania, które musieli rozwiązać, a raczej przygotować w 40 minut. Mimo trudności w porozumiewaniu się (ani my, ani oni dobrze nie znamy angielskiego) wszyscy bawili się świetnie. Nasi rówieśnicy podczas tych zadań pokazali nam, m.in. swój talent plastyczny i wokalny. Zapewne zdanie, które pozostanie im na długo w głowach, to „Uwielbiam Szopę”, które musieli napisać 100 razy :) . Na gratulacje zasłużyło sobie również dwóch chłopaków. Jeden z nich wypił w ciągu 5 minut 3 litry wody, zaś drugi stał nieruchomo owinięty w papier toaletowy, udając mumię przez ok. 20 minut…

Gdy reszta śmiałków powróciła z wycieczki, wszyscy wspólnie posprzątali i ruszyli w drogę powrotną do szkoły.

Opiekunowie duńscy byli bardzo zadowoleni z pobytu u nas, podobał im się ten dzień i atrakcje, które tu zastali. Na pamiątkę każdy z nich otrzymał smycz z adresem internetowym naszej placówki, a opiekunowie dodatkowo ostatnią książkę, którą stworzyliśmy na temat historii Kaszub na starej fotografii.

Moim zdaniem (Basia Choszcz), takie spotkania z osobami z innego kraju są bardzo dobre. Uczymy się, że są osoby inne od nas, mające inne obyczaje. Zarazem także „szlifujemy” swój angielski. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze gościć w naszej szkole takie właśnie osoby.

PS Uważam spotkanie za udane :) ! Tym bardziej, że po raz pierwszy zorganizowaliśmy taką imprezę w naszej szkole. Dopisała nie tylko pogoda, ale nastroje duńskiej młodzieży, i mimo ich różnic kondycyjnych czy intelektualnych, nie dali za wygraną. Zaśpiewali kaszubski alfabet, dojechali i wrócili z powrotem z przejażdżki rowerowej (co niektórzy byli baaardzo zadowoleni); posilili się prostym jedzeniem, niemal z ogniska ;) , wzięli udział w zabawach integracyjnych, które przygotowali nasi uczniowie. Nie marudzili i nie wybrzydzali :) . Ponadto i dla naszej młodzieży było to pewne przeżycie i doświadczenie. Zobaczyła, że w innym kraju, na pewno bogatszym, bardziej rozwiniętym gospodarczo i równie atrakcyjnym pod kątem turystycznym, są normalni i życzliwi ludzie, otwarci i sympatyczni. – Ale także i tacy, którzy mają problemy różnej natury, ale mimo to, potrafią ze sobą egzystować. Co głośno wyraziła do mnie także Angelika Bobkowska z III gimnazjum, która krótko i rzeczowo określiła swoje spostrzeżenia nt. gości, że są podobni do nas, pochodzą ze szkoły, gdzie chodzą różne dzieciaki (jak i u nas), ale dogadują się, integrują, i nie wstydzą swej inności, bo tak naprawdę wszyscy sobie radzą i pomagają, wspierają, a przecież o to chodzi. Tak więc nie ma różnic, wszyscy jesteśmy do siebie podobni, niezależnie od tego gdzie mieszkamy, skąd pochodzimy. Tak refleksja z ust uczennicy naprawdę buduje :) ! (S.L.)

Sprawozdanie opracowały: Basia Choszcz z III gimnazjum i Sabina Lejk.