Wczoraj, około godziny 21.00 gimnazjaliści z Szopy wrócili z prawie tygodniowych ferii. Dokładnie swą przygodę rozpoczęli 17 lutego, kiedy to wyjechali po godzinie 8.00 w stronę Wrocławia – pierwszego punktu zimowego odpoczynku. Tam przebywali do piątku. Plan został zrealizowany w 100 procentach. A mianowicie w czwartek wszyscy mieli przyjemność obejrzeć Panoramę Racławicką, malowidło o wymiarach zaledwie 15m na 114m, które upamiętnia bitwę pod Racławicami z 4 kwietnia 1794 roku. Dzięki specjalnej perspektywie i zabiegach technicznych (oświetlenie, sztuczny teren, kręte podejścia) widz ma wrażenie, że nie tylko wizualnie przeniósł się w czasie, ale niemal przechadza się po polu walk między wojskami powstańczymi pod wodzą gen. Tadeusza Kościuszki a wojskami rosyjskimi pod dowództwem gen. Tormasowa.
Po powrocie do rzeczywistości gimnazjaliści udali się do pobliskiego Muzeum Narodowego, gdzie mieli okazję podziwiać zgromadzone eksponaty przedstawiające sztukę, m.in. śląską, polską i europejską od XII wieku do czasów współczesnych (obrazy, rzeźby, elementy zbroi itd.).
Następną atrakcją było Afrykarium – nowość, która została ukończona i oddana do użytku w 2014 roku. Obiekt znajduje się na terenie wrocławskiego ZOO. Zawiera różne ekosystemy związane z Afryką, czyli tzw. Czarnym Lądem lub Kontynentem. Tutaj mogliśmy zobaczyć zwierzęta zamieszkujące plażę i rafę koralową M. Czerwonego, rzekę Nil, czy Dżunglę dorzecza Kongo. Ogromne wrażenie na zwiedzających robił tunel akrylowy (20m) i okno o powierzchni ok. 40m² i grubości 30cm. Mieszkają tu m.in. płaszczki, żółwie, krokodyle czy rekiny, które beztrosko przepływają nad głowami ciekawskich gapiów .
Po obiedzie w pobliskiej restauracji – niedaleko Afrykarium – pozostała część dnia, podobnie jak i pierwszego, poświęcona została na zwiedzanie Wrocławia. Był czas na wejście do kościoła św. Marii Magdaleny czy poszukiwania wrocławskich krasnali, których dokładnie jest obecnie 265 i porozrzucane są po całym mieście. Jedna z legend głosi, że pomogły mieszkańcom Wrocławia pozbyć się złośliwego Chochlika, który robił sobie niesmaczne żarty z wrocławian… Dopiero zjednoczone siły krasnoludków z okolicznych terenów pomogły pozbyć się w kulturalny sposób uciążliwego skrzata odrzańskiego. Od tej pory część krasnali nadal mieszka w mieście i pilnuje go przed ponownym przybyciem Chochlika…
Piątek – żegnamy Wrocław a witamy Rzeczkę. Tutaj znajdujemy trochę śniegu, namiastkę, ale nie załamujemy się. Tego samego dnia wypożyczamy narty, obuwie i kaski. Jesteśmy przygotowani do podbijania narciarskich stoków. Następnego dnia wyruszamy do Zieleńca, który od pierwszego wejrzenia robi na wszystkich duże i pozytywne wrażenie, aż do tego stopnia, że niektórzy obawiają się, czy ich możliwości są wystarczające na warunki, jakie właśnie ujrzeli . Prawdziwe zagłębie narciarskie, a wręcz chyba należałoby powiedzieć wzgórza narciarskie
. Doświadczeni narciarze z gimnazjum po rozgrzewce rozpoczęli szusowanie po tej wymarzonej i utęsknionej śniegowej krainie, natomiast amatorzy i nowicjusze zaczęli zajęcia z instruktorem, który wtajemniczył kursantów z tajnikami jazdy na nartach. Na początku może nie było efektów i trudno było stwierdzić, jak nowa grupa entuzjastów zimowego szaleństwa sobie poradzi w realu, ale okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Ostatecznie, nawet tzw. beznadziejne przypadki
poradziły sobie świetnie i niejednego narciarza zawstydziły swymi umiejętnościami. A zdobyły pierwsze szlify wyłącznie podczas 2-3 godzin instruktarzu… I tak, od soboty do poniedziałku, wszyscy jeździli na nartach. Nie zraziła nikogo nawet nieprzychylna pogoda, która w niedzielę nie sprzyjała nikomu, a najbardziej stokom, gdyż śnieg dosłownie ginął w oczach przez deszcz, który choć łagodny, nie ustawał ani na chwilę. Na szczęście w poniedziałek mieliśmy jeszcze na czym zjeżdżać do samego wieczora, do ostatniego kliknięcia w bramce…
We wtorek wszyscy wyruszyli w drogę powrotną do swoich domów. Przed tym jednak na chwilę gimnazjaliści wstąpili do galerii w gospodarstwie turystycznym Austeria Krokus w Rzeczce, gdzie właściciel wraz z żoną – czyli państwo Iwona i Grzegorz Szwajowie, zgromadzili i nadal gromadzą obrazy, akwarele, szkice inne produkcje malarskie, które można podziwiać a nawet zakupić. Galeria zawiera dzieła takich twórców jak Marian Wódkiewicz, Wojciech Bartnik, Katarzyna Brzozowska a także największego na świecie i najsławniejszego miniaturzysty – Stanisława Przewłockiego. Jego akwarele mają niekiedy format 8 na 6mm. Do ich oglądania trzeba często specjalnej lupy. Najmniejsza praca została wykonana na… ziarenku morskiego piasku, w najszerszym miejscu miało 0,7mm. Przedstawia autoportret malarza.