W sobotę, 20 maja 2017 r. zadeklarowani uczniowie naszej placówki wybrali się do Gdańska. Celem nadrzędnym tego wyjazdu było wejście do muzeów, a konkretnie do Muzeum II Wojny Światowej oraz Narodowego Muzeum Morskiego na Ołowiance. W rezultacie udało nam się zwiedzić tylko jedno z nich. – Dlaczego? Przybyliśmy do pierwszego muzeum sporo przed czasem. Po zorientowaniu się, gdzie jest wejście i gdzie można kupić bilety za symboliczną złotówkę, postanowiliśmy pójść na spacer. Tym bardziej, że pogoda dopisywała. Było o wiele cieplej niż w naszym regionie. Zatem przeszliśmy się wzdłuż Motławy, obok Żurawia i po dotarciu do Neptuna, postanowiliśmy się rozejrzeć i popodziwiać ulicznych artystów, którzy znajdowali się wówczas na Długim Targu. Wróciliśmy na plac Władysława Bartoszewskiego (miejsce MIIWŚ) przed 19.00. Kolejka do wejścia była… PRZEOGROMNA! Mimo to, po godzinie czekania byliśmy już w środku obiektu. Obsługa była dosyć sprawna i szybka. Rozpoczęliśmy zwiedzanie od wjazdu na taras widokowy. Tę minipodróż uprzyjemnił nam przewodnik, który przybliżył wszystkim historię Muzeum oraz jego cele. Odwiedziliśmy także bibliotekę, znajdującą się na piętrze, która cały czas jest uzupełniania o wydane już i nowe publikacje. W sumie księgozbiór liczy ok. 20 tys. tytułów. Z zasobów biblioteki będzie mógł korzystać każdy, jednak sporo pozycji będzie dostępnych tylko na miejscu ze względu na swoją unikatowość. Później, wystawę główną, oglądaliśmy już sami, podobnie jak setki pozostałych turystów. Początkowo gabloty i wyeksponowane miejsca nie robiły wielkiego wrażenia… Były po prostu przewidywalne. Ale po czasie ekspozycja stawała się coraz ciekawsza, tym bardziej, że można było poodtykać wystawione przedmioty. Dużą popularnością cieszyły się czołgi . Oprócz broni, mundurów, pojazdów oraz przedmiotów domowego użytku, zobaczyć można było część dawnej ulicy, która przez chwilę przenosiła przechodniów w czasie – cofała do okresu sprzed II wojny światowej. To chyba jedna z najciekawszych części Muzeum. Oprócz namacalnych elementów zgromadzonych w galerii – nie obyło się bez multimediów w postaci ekranów projekcyjnych, gdzie można było oglądać filmy a także samemu wyszukiwać interesujące informacje na tabletach dotykowych czy interaktywnych stołach. Muzeum opuściliśmy przed 23.00. Po części dlatego, że byliśmy już odrobinę zmęczeni a przed nami była jeszcze droga do domu i… ulubiony punkt wycieczek – McDonald. Na szczęście wszystko udało się nam pogodzić. Ten wieczór w jednym muzeum był wystarczający wyczerpujący i obfity w przeróżne emocje. Kiedy wychodziliśmy z Muzeum, kolejka wcale nie była mniejsza niż wtedy, kiedy my w niej staliśmy
. Jak podaje strona internetowa Muzeum, podczas Europejskiej Nocy Muzeów – Muzeum II Wojny Światowej odwiedziło ponad 2600 osób.
S.L.